środa, 5 lutego 2014

Promyk słońca

     Dzisiaj do mojego miasta zawitało słońce. Pierwsze po wielu tygodniach ponurych, ciemnych dni. Te kilka promyczków wlało trochę nadziei i dobrego humoru do mojego umysłu. Czuję się jak przebudzona ze snu - tak dawno się z niczego nie cieszyłam, a teraz uśmiecham się z powodu pogody... 
     Udało mi się też dzisiaj ogarnąć w kwestii diety. Ktoś mi doradził, i zdecydowałam, że zaczynam z nowym limitem - 2000. Wiem, że to dużo. Jednak tak będzie racjonalniej ze względu na fakt, że chodzę do szkoły, uczę się, pracuję. 1500 jest idealne, gdy siedzę w domu. Jednak w okresie wzmożonego wysiłku - zakatowałabym się lub w ogóle nie dała rady i zginęła z powodu wyrzutów sumienia spowodowanych ciągłym zawalaniem. Może nie schudnę - ale przynajmniej nie przytyję. Zamierzam również kontynuować A6W. Jeszcze nie wiem, kiedy zacznę, ale... Zacznę. No i trzecia decyzja (korzystam z chwili pozytywnego spojrzenia na świat xD): 20 dni bez słodyczy - taka mała reaktywacja projektu 'styczeń bez słodyczy'. Te 31 dni pokazało mi, że czekolada, żelki i batoniki naprawdę nie są niezbędne do życia. Teraz mam ambitny plan nie zawalić ani jednego dnia :P Wiem, nie uda mi się. Ale próbować zawsze mogę. 
     Powoli przyzwyczajam się do szkoły. Dzisiejsze słońce sprawiło nawet, że podwójna matematyka zleciała w mgnieniu oka, chociaż zazwyczaj dłuży się niemiłosiernie. W kwestiach uczuciowych - również nie jest źle. Podjęłam decyzję i od początku tego semestru traktuję pewnego pana niczym kawałek otaczających nas w szkole ścian. Przestałam się uśmiechać i spoglądać. Może to przypadek, albo zadziałała zasada: olej go to sam przylezie, ale od wczoraj zauważyłam wzrost liczby zagadywań... Akurat teraz. No cóż. Sama nie wiem, czego chciałabym bardziej. Żeby on też mnie olewał, to łatwiej się zapomina. Ale z drugiej strony... Lubię z nim rozmawiać. No nic, nie można mieć wszystkiego. 
      Czasu mam jak zawsze mało, więc staram się wprowadzić w życie jeszcze jedną rzecz: Ewa staje się zorganizowana! Zaczynam stosować zasadę: Najpierw obowiązki, potem przyjemności. Muszę zacząć się przykładać do nauki, żeby nie zostawiać sobie wszystkiego do zaliczania na koniec semestru.
W bardzo pozytywnym nastroju, więc: DO DZIEŁA!


Nie jestem optymistką, ale czasem 
miewam takie małe przebłyski. 
Może warto dziś potańczyć i pośmiać się do słońca
(które notabene już dawno schowało się za horyzontem?)
 Czasem trzeba być szczęśliwym!

8 komentarzy:

  1. ja jestem optymistką z natury, ale ostatnio chyba wychodzi ze mnie inny człowiek i bardziej ze mnie realista..
    ale cha-chą bym mojego życia nie nazwała (które wygląda dokładnie -krok w przód, krok w tył)

    myślę że 2000 kcal które będzie pochodziło z warzyw, owoców, mięsa, orzechów i pełnych ziaren -to świetny plan !
    i będę trzymała kciuki żeby Ci służył :*

    ps.u mnie też robi się cieplej <3 pokrzywka mi schodzi z buzi, fuck yeah <3
    liczę na to że niedługo już pojawi się ukochana wiosna która zawsze, ZAWSZE buzi we mnie ogromne pokłady siły i radości <3
    całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet na 2000 kcal schudniesz, bo z tego co mówisz jesteś aktywna fizycznie, więc spooookojnie ;) Bilans energetyczny na stówę będziesz mieć ujemny, więc waga spadnie, a przy okazji nauczysz się kontroli :)
    Trzymam kciuki ;*** Wierzę, że dasz radę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog ;)
    cudo *.*

    zapraszam do mnie i licze na komentarz :) MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ NAJNOWSZY WPIS (NA SAMYM DOLE)

    http://my-personal-perfection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Przynajmniej nie będziesz głodna :) Trzymaj się :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bardo chciałabym być optymistką, ale jakoś nie umiem.
    Dobrze, że masz wyższy limit, bardzo zdrowo :)
    To super, że tak dobrze Ci się układa w życiu, oby tak dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Z dobrym humorem zawsze lekcje mijają jakoś tak szybciej ;p Limit całkiem ok :) Lepsze to niż 4000 ;p Trzymam za Ciebie kciuki, żeby wyzwania się udały, a co do słodyczowego to może jeśli jak twierdzisz i tak zawalisz, to spróbuj na początek tydzień bez słodyczy :)
    Jestem bardzo ciekawa co ten pan, którego porównujesz do szkolnych ścian Ci takiego zrobił, że starasz się go zapomnieć, jeśli lubisz z nim gadać i on jak widać też Cię lubi. Może zechciałabyś coś więcej o tym napisać? Jestem bardzo ciekawa tej historii, ale jeśli ma ona ciebie wyprowadzić z tego świetnego nastroju, to zapomnij o mojej prośbie :)
    Trzymaj się kochana :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietnie się czyta tak wspaniałe plany. bardzo się cieszę że jesteś niezwykle dojrzała i zdrowy rozsądek u Ciebie dominuje. Trzymam kciuki. Ciesze się że pogoda dodała Ci energii. Trzymaj się cieplutko!

    http://odnalezc-harmonie.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. plany ok, a najbardziej podoba mi się zasada najpierw obowiązki, potem przyjemnosci. tą ja też mogę u siebie wprowadzić...
    trzymaj się :) i więcej takiego optymizmu proszę ;-)

    OdpowiedzUsuń