niedziela, 23 czerwca 2013

PUSZELLA

     Dawno, dawno temu w baśniowej krainie żyła księżniczka. Nie była zbyt piękna, a w skutek nadmiaru elfiego miodu przybyło jej kilka kilogramów. Księżniczka postanowiła, że stanie piękna tak jak jej koleżanki z sąsiednich zamków. Usiadła przy niewielkim stoliczku z widokiem na romantyczną krainę i zaczęła zastanawiać się, co zrobić, by osiągnąć wymarzoną sylwetkę. Dumała i dumała, aż wreszcie postanowiła zmienić swoje życie. Obiecała sobie, że zacznie częściej chodzić na tańce dworskie, spacerować po malowniczych traktach i nie będzie zajadała się elfim miodem jak dotychczas. Następnie wzięła kawałek pergaminu oraz kałamarz i spisała swoje postanowienia, opatrzywszy je przepięknym nagłówkiem: 'Od jutra'. Swoją wspaniałą listę powiesiła nad lusterkiem. Teraz codziennie rano wstaje, uśmiecha się do swojego odbicia, spogląda na karteczkę i mówi - tak, od jutra zacznę o siebie dbać!

poniedziałek, 17 czerwca 2013

IDĘ DOŁEM, A TY GÓRĄ...

     Po około tygodniowej nieobecności wracam i - celem usprawiedliwienia się - oświadczam, że miałam naprawdę nawał roboty. Zaczynając od ocen, o które trzeba było powalczyć, a kończąc na zawirowaniach przyjacielsko-znajomowskich (chyba nie ma takiego słowa, ale mi w tym momencie pasuje). No i w związku z tym wszystkim nie miałam czasu na pisanie, ale, co chyba jest lepsze, nie miałam też czasu na obżarstwo.
     Nie wiem, czy to całe 'zdrowie żywienie' przyniesie w ogóle jakieś efekty. Może już nie przytyję, ale co do chudnięcia... Nie wydaje mi się, żeby się na to zanosiło. Mam przyjaciółkę, Zosię, która całe życie była okrągła. A w tym roku postanowiła sobie, że schudnie. I od początku stycznia przeszła na dietę, w ogóle nie je słodyczy, ćwiczy. Schudła już ponad 8 kg i efekty widać. Zazdroszczę jej samozaparcia, dyscypliny i systematyczności!
    Może też kiedyś mi się uda coś takiego osiągnąć? Kiedyś. To nie brzmi dobrze. Ale cóż, mam dzisiaj zły humor. Żeby nie smęcić za dużo na temat nieszczęśliwej miłości, powiem tylko - jest źle.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

MOTYWACJA NIEJEDNO MA IMIĘ

    Moje zaplanowane 'zdrowe odżywianie' mogę skomentować krótko: Czasami się uda. O sobocie nie wspominam, bo co dobrego można powiedzieć po wizycie w McDonaldzie, ale niedziela była pod tym względem bardzo udana. Ale nie o tym chciałabym dziś napisać.
    Motywacja niejedno ma imię - moja nazywa się Michał. A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że Michał chodzi do 'drugiego chómana' podczas gdy ja jestem w pierwszym matgeo i w ogóle go nie znam. No, bez przesady z tym w ogóle, ale rozmawiałam z nim może ze dwa razy, przypadkowo. No i właśnie ten nieszczęsny Michał tak mi się spodobał, że zaczęło się coś więcej dziać.  Przynajmniej we mnie. Nie mogę powiedzieć, że już się zakochałam, trwa to dopiero 3-4 miesiące, ale mogę spokojnie nazwać to staniem GŁĘBOKIEGO ZAUROCZENIA. Jak to zwykle bywa, miłość jednostronna.
    Dlaczego jestem tak nieśmiała, że nie potrafię nawiązać jakiegokolwiek kontaktu? Nie boję się chodzić w nocy po lesie, nie obrzydzają mnie zdjęcia wypatroszonych ludzi, nie mam problemu z przeczytaniem nudnej mowy na apelu. Ale spróbować zagadać do wymarzonego chłopaka - to przekracza moje skromne możliwości...

piątek, 7 czerwca 2013

LUBIĘ JEŚĆ, CZYLI SŁÓWKO O TRYBIE ŻYCIA

   Dziś się zważyłam. Tak na dobry początek. 65 kg chęci do życia - oto cała ja. Ale wojna została wypowiedziana, więc mam nadzieję, że trochę mnie w najbliższym czasie ubędzie. Chociaż, patrząc na dzisiejszy dzień, to (operując terminologią wojenną) na szybkie zwycięstwo się nie zanosi. Będą to raczej zacięte bitwy o każdy skrawek ,,ziemi". Ale do rzeczy. Moim największym problemem są nieregularne, wysokokaloryczne posiłki, przekąski właściwie, jakimi raczę swój organizm codziennie. Sprawa wygląda tak: Jadę rano do szkoły, najczęściej na 8. Rzadko zdążę zjeść porządne śniadanie, czasami mam trochę czasu, by zrobić jakieś kanapki do szkoły. No i zazwyczaj kończy się to tym, że kupuję jakieś batoniki, pizzerki, lody i inne tego typu śmieciowe żarcie. I tak do ok. 17-18, kiedy to wracam do domu, jem kolację, czasami też obiad. Bywa tak, że uda mi się coś ciepłego przekąsić w mieście. Ale generalnie odżywiam się okropnie niezdrowo - dzisiejszy dzień jest najlepszym tego przykładem. Chociaż starałam się ograniczyć niezdrowe paskudztwa, a i tak koleżanka wyciągnęła mnie na lody, a potem jadłyśmy chipsy. Wiem, jestem najbardziej niekonsekwentną osobą na świecie. Muszę znaleźć jakieś zdrowe, łatwe w przygotowaniu przekąski, które można zabrać do szkoły. I zacząć je zabierać, żeby nie dożerać słodyczami. :)

czwartek, 6 czerwca 2013

BLOGA ZAŁOŻENIA POWÓD II

    Jeśli mam być zupełnie szczera, to muszę napisać, że nigdy za bardzo nie przejmowałam się tym, czy jestem gruba, czy chuda, ładna czy brzydka. No ale ten przepiękny okres błogiej nieświadomości musiał kiedyś minąć i od jakiegoś czasu zaczęłam zwracać uwagę na to, jak wyglądam, zaczęłam też przyglądać się innym dziewczynom i porównywać się z nimi. Jestem (i odkąd pamiętam byłam) osobą dosyć umięśnioną, oczywiście nie napakowaną, ale chuda i wiotka to nigdy nie byłam. Specjalnie mi to nie przeszkadza, ale ostatnio zauważyłam pewną niepokojącą rzecz. Mianowicie, zdążyło się, że szłam z łazienki do mojego pokoju w samej bieliźnie. Istotny dla tego opisu jest fakt, iż po drodze minęłam duże lustro wiszące na ścianie.
    No i w tymże lustrze zauważyłam niezbyt elegancko drgające przy każdym kroku nagromadzenie CZEGOŚ na moim brzuchu. Dodatkowo stwierdziłam, że po ubraniu ciaśniejszych spodni po bokach tworzą się niezbyt apetyczne wałeczki z tego CZEGOŚ. Niestety, wiem co to jest. To są wszystkie zjedzone tej zimy eklery, batoniki i czekolady. Postanowiłam wypowiedzieć im wojnę - i oto jestem. A jestem, bo taki leń jak ja musi gdzieś pisać o tym, co mu się udało, a co nie (ale mam nadzieję, że nie będę musiała robić tego drugiego). Jeśli podpisałabym akt wypowiedzenia wojny tylko wobec samej siebie, szybko doszłabym to wniosku, że pokój jest jednak o wiele bardziej SŁODKI.
    Tak więc jestem i publicznie wypowiadam tę wojnę - trzymajcie mnie za słowo! :)


środa, 5 czerwca 2013

BLOGA ZAŁOŻENIA POWÓD I

   Kilka słów tytułem wstępu - nie wiem co prawda, jak się blogi rozpoczyna, ale coś chyba trzeba o sobie napisać. Żeby nie bawić się w banały typu: Ewa lat 17, powiem jedno: Jestem pioruńsko leniwa.
   Tak. I to jest jeden z powodów, dla których założyłam tego bloga. Bo jak powszechnie wiadomo, blog wymaga systematyczności (a u mnie jest ona na poziomie -158). Zobaczymy co z tego wyjdzie. Muszę nauczyć się systematyczności i zacząć walczyć z własnym lenistwem, osiągającym niebotyczne wręcz rozmiary. Jak myślicie, uda się?