środa, 31 lipca 2013

Dzień I

1) Śniadanie
  • Płatki kukurydziane z mlekiem, rodzynkami i cukrem - 409 kcal
2) II śniadanie
  • maliny - 126 kcal
  • winogrona - 62 kcal
3) Lunch
  • Marchewka - 100 kcal
  • Pomidor - 29 kcal
  • Twaróg - 100 kcal 
4) Obiad
  • ziemniaki - 87 kcal
  • kurczak z sosem - 100 kcal
  • kalafior - 93 kcal
 5) Deser
  • Shake czekoladowy - 264 kcal
6) Kolacja
  • sałatka z wiśni, śliwek i jabłek - ok. 300 kcal

SUMA: ok. 1620 kcal

wtorek, 30 lipca 2013

CUDÓW NIE MA

     Doszłam do pewnego prostego wniosku, który wysnuło już zapewne wiele osób pragnących pozbyć się zbędnych kilogramów. Cudów nie ma. Nie pomogą męczące ćwiczenia fizyczne i zdrowe żarcie, jeśli nie będzie w nim jakiegoś umiaru. Kalorie to kalorie... Owszem, dzięki ćwiczeniom człowiek wygląda lepiej. Kręgosłup się prostuje, brzuch ,,wciąga". Zdrowe jedzenie zapobiega zaparciom i wielu chorobom. Ale jeśli celem jest zrzucenie ,,ciepłego płaszczyka", to bez ograniczenia ilości przyswajanych kalorii chyba nie da się tego zrobić. 
     Następstwem tych wszystkich przerażających wniosków jest pełna samozaparcia decyzja - DIETA. Piszę dużymi literami, żeby podkreślić znaczenie tych słów w moich ustach. Zdecydowałam się na wariant 1500 kcal dziennie, 5 posiłków, dużo płynów, zdrowa żywność. Co z tego wyjdzie, nie mam pojęcia. Ale liczę na jakiekolwiek efekty... 
     Kolejny wniosek wakacyjnych przemyśleń: O zgrabnej sylwetce marzę od dawna. Czy nie lepiej zawalczyć o nią raz, a dobrze? Schudnąć wreszcie, bez ciągłego bawienia się w ,,no to od jutra" albo ,,to już naprawdę ostatnie ciasteczko". Powalczyć o ideał. Pierwszą przeszkodą w realizacji moich planów i celów jestem ja sama. Ja, moje lenistwo i inne wady. Możeby tak raz zrobić coś porządnie, dobrze zacząć i dobrze skończyć?
 Po prostu:  JUST DO IT. 

wtorek, 9 lipca 2013

KAŻDA PODRÓŻ ZACZYNA SIĘ OD PIERWSZEGO KROKU

     Wakacje. Czas, na który czeka większość uczniów. Przynajmniej teoretycznie. Mi osobiście podobały się ostatnie dwa tygodnie szkoły - nic nie trzeba robić, spotyka się znajomych, idzie się gdzieś po lekcjach, albo nawet w trakcie. W wakacje czasami dopada mnie wakacyjna nuda, wszyscy wyjeżdżają, nie chce mi się nawet włączyć komputera. Nie chce mi się nic. Jak wiadomo, najlepszym lekarstwem na nudę jest jedzenie - nie nie, tragedii jeszcze nie ma.
      Muszę pochwalić się drobnym sukcesem (chyba od takich zaczyna się nawet najdłuższa droga?). Nauczyłam się w pewnym stopniu panować nad swoimi odruchami kupowania sobie czegoś słodkiego i niezdrowego, jak to miałam w zwyczaju przez ostatni rok. Teraz, jeśli już muszę kupić coś do jedzenia, staram się wziąć coś zdrowego. Może dla wielu osób takie zachowanie to już norma, ale dla mnie to sukces i jestem z tego dumna.
     Zaczęłam zastanawiać się, na czym właściwie polega teraz mój tryb życia. Szczerze mówiąc, nie przeszłam na jakąś super dietę, nie liczę kalorii. Mam tylko wyrzuty sumienia wobec czekolady i innych niezdrowych przyjemności. To dlatego, że to właśnie takie małe smakołyczki doprowadziły mnie do tego, czego obecnie chcę się pozbyć. Wiem, to z pewnością nie jest takie proste - przestać jeść słodycze i 'ta dam' - 5 kilogramów mniej. Ale nie chcę zrobić krzywdy mojemu metabolizmowi nadmiernymi wahaniami ilości dostarczanego jedzenia czy drastycznymi głodówkami. Wiem, że to zapewne szybszy sposób na utratę zbędnych kilogramów, ale chyba wolę poczekać, wypracować to ćwiczeniami i trochę zmniejszoną ilością pożywienia. 
     Jakiś dziwny splot wydarzeń sprawił, że mam naprawdę świetny humor. 'Widzieć świat przez różowe okulary' nabiera dla mnie nowego znaczenia - tak właśnie jest. Dlatego, z mojego radosnego punktu widzenia, polecam wszystkim:

UŚMIECHNIJ SIĘ! NIGDY NIE WIESZ,
 KTO MOŻE ZAKOCHAĆ SIĘ W TWOIM UŚMIECHU! :)))