poniedziałek, 17 lutego 2014

Brak sił na wymyślanie sensownego tytułu.

     Ostatnie posty były optymistyczne, albo przynajmniej prawie wesołe. Było tak, gdyż ja też byłam radosna, szczęśliwa, pełna entuzjazmu. A dzisiaj... Co pękło. Czułam, że nie mogę być wiecznie szczęśliwa, ale liczyłam, że to potrwa jak najdłużej. Na parę dni wyrwałam się z okowów depresji i przygnębienia. 
     Od czego zaczęło się dzisiaj? Nie wiem. Chyba od jakiejś kłótni, gdy wychodziłam z domu. Kto, co i z kim? Nawet nie pamiętam. Grunt, że szłam do szkoły przygnębiona. Druga sprawa to oczywiście On. Michał. Ten, który od dawna ma mnie gdzieś, i który nagle zwrócił na mnie szaloną uwagę w walentynki. Ten, za którym szaleję już od dawna. Tak, jak przewidziałam - dzisiaj znów miał mnie głęboko gdzieś. Byłam na to poniekąd przygotowana, ale i tak boli. Z resztą, nieważne. Jestem głupia. Nie mogę o nim zapomnieć i nawet nie potrafię się do tego przyznać. To idiotyczne. Dobra, kończę ten wątek. Nie kończysz, tak jak nie potrafisz zamknąć tego rozdziału w swoim życiu. I tak cię to boli, chociaż nie powiesz tego głośno.
     Nie wiem, co dołożyło się do mojego samopoczucia, oprócz tych powyższych. Może niezapowiedziana kartkówka, kolejna zawalona w tym semestrze. Może poniedziałek; powrót do rzeczywistości po weekendzie oderwanym od rzeczywistości. Może powinnam opisać ten weekend, napisać, jak świetnie się czułam? Znów napisać coś pozytywnego? Nie potrafię; teraz jest źle. W szkole czułam się, jakby mnie ktoś przygniatał do ziemi. Siedziałam, nie odzywałam się, słuchałam jednym uchem. Na przerwach - lądowałam w kącie z książką, byleby coś robić, byleby nie musieć się sztucznie uśmiechać do koleżanek, byleby się nie rozpłakać. Odwołałam dzisiejsze popołudniowe spotkanie z koleżanką. Nie byłam w stanie, wyjść z domu, rozmawiać. Teraz siedzę, piszę, trochę po to, by się czymś zająć. By powstrzymać łzy cisnące się do oczu. By nie opanował mnie dziki, nieokiełzany płacz. Nie wiem, chwilami chciałabym stąd nie wychodzić, zaraz znów wolałabym uciec daleko, zaszyć się gdzieś. W domu kolejna awantura. Mam dość. Nie mogę, nie potrafię, nie chcę. Wczoraj zawaliłam dietę, dziś wyzwanie słodyczowe -w szkole czułam się tak źle, że kupiłam dwa czekoladowe batoniki. Nie wiem, co mną kierowało. 500 kalorii. Zeżarłam je. Teraz już się ogarnęłam i planuję zmieścić w dzisiejszym bilansie, chociaż do obiadu wykorzystałam już pawie wszystko. Macie rację, wczoraj przesadziłam z tym metabolizmem, nie jest tak źle... Ale w pozostałych kwestiach - czuję, że tonę w życiu. Że sobie nie radzę, nie potrafię.
Kończę to zrzędzenie. Muszę się uczyć, jutro ciężki sprawdzian. W środę kolejny. A ja w rozsypce, z wrażeniem rozpadania się od wewnątrz. 
Nic Nic Nic Nic Nic.
Nie chce mi się żyć.

5 komentarzy:

  1. Spokojnie :) To tylko taki zły dzień. Jutro będzie lepiej. Dla mnie najlepszym sposobem na dołka jest sen. Jak się zdrzemnę, to od razu jest mi łatwiej to wszystko sobie poukładać. Spróbuj może jak nie snu to jakiegoś spaceru spokojnego, żeby się dotlenić i wyluzować :)
    Będzie dobrze! Nie poddawaj się tylko :* Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana :< Aż się smutno robi w sercu czytając tą notkę. Każdy ma gorsze dni i dołki, może teraz nadszedł czas na ciebie? Nikt nie jest szczęśliwy i radosny 24/dobę 7 dni w tygodniu. Nie do końca rozumiem twoją relację z tym chłopakiem i ciężko mi ci pomóc, ale szczerze ci powiem, że oni mają dziwny sposób na poderwanie dziewczyny. Mówię teraz całkiem serio. Oni myślą, że jeżeli oleją dziewczynę to ta zaraz będzie jego... Idiotyczne, wiem, ale niestety prawdziwe. Może on też tak działa?
    Wiem, że to boli, bo w sumie nie wiadomo co jemu chodzi tak naprawdę po głowie, ale nawet jeśli to nie ten, to przecież to nie jest jedyny facet na świcie ;) Każda z nas musi swoje wycierpieć i oczywiste jest, że to wcale przyjemne nie jest i nieźle potrafi zepsuć humor, ale pomyśl sobie, że przecież kiedyś poznasz tego jedynego ;) Całusieńkie życie przed tobą. A nie wiesz co los tobie przyszykował ^^ Ja osobiście jestem w szoku, że w baaaardzo dziwnych okolicznościach znalazłam kogoś wspaniałego :> I na ciebie przyjdzie czas, zobaczysz jeszcze ;)
    Głowa do góry słońce ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. spokojnie, nie martw się :) .. zdarzają się takie beznadziejne okresy w naszym życiu, często się też właśnie ze sobą przeplatają, ale żeby przetrwać w tym okrutnym świecie, trzeba być silnym i mieć nadzieję na lepsze jutro :)
    Powodzenia Motylku ! jesteś silna ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana,każdy ma chwile słabości i trzeba o tym pamiętac i nie wolno się poddawac. Jutro będzie lepiej :)
    Powodzenia i zapraszam do mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie dni przychodzą nie wiadomo skąd. Życie takie niestety jest że raz jest lepiej a raz gorzej. Nie warto rezygnować z kontaktu z przyjaciółmi, generalnie ludźmi. Najgorsze jest zamknięcie się od świata, odizolowanie się od ludzi. Będzie dobrze zobaczysz. Nigdy nic nie wiadomo co przyszłość przyniesie. Trzymaj się cieplutko!

    http://odnalezc-harmonie.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń