Wczorajszy dzień był jakąś porażką. Byłam tak potwornie głodna, że jadłam niemal cały czas. A ukoronowaniem mojej klęski była tabliczka czekolady. Nie mogłam się powstrzymać, i zjadłam sama prawie całą. Z pełną świadomością, że ma 500 kcal... To było jakieś chore. Muszę się ogarnąć. Był to ciężki grzech przeciwko postanowieniu - styczeń bez słodyczy. Nie zamierzam się poddawać. Muszę się lepiej pilnować. Niestety, najgorsze jest to, że właśnie przez takie 'grzechy' powolutku, powolutku przybywa kilogramów.
Zastanawiam się, czy nie określić sobie limitów - bo jak widać bez tego nic nie wychodzi. Myślę, że może zrobię sobie HSGD + owoce i warzywa (bo jak zawsze jem ich za mało). Ogólnie mam jakieś tam niedobory witamin, więc to byłaby dobra motywacja... Tylko czy wytrwałabym na, cóż, diecie? Jestem słaba, jeżeli chodzi o postanowienia. Ale chyba warto.
w sumie to ta dieta nie jest jakoś bardzo destrukcyjna, wiec mozesz spróbować :)
OdpowiedzUsuńa z tymi słodyczami to tak jest, kilka dni wyrzeczeń a potem obżarstwo. ale musisz być silna, na pewno ci sie uda :)
HSGD jest dużo zdrowsza od jej podstawowej wersji. I łatwiejsza do przejścia.
OdpowiedzUsuńSłodyczy nie rzucaj od razu, tylko stopniowo np. najpierw nie jesz słodkiego po 18, potem po 16, potem dorzucasz całe dni bez słodyczy, i na koniec nie jesz ich już wcale (alo zostawiasz sobie jeden dzień w którym możesz je jeść) ;) Trochę to potrwa ale na pewno warto ;)
ja ostatnio też zjadłam czekoladę, tylko że niestety całą tabliczkę. doskonale wiedziałam, że ma 600 kcal ale i tak to mnie nie powstrzymało :c dobry pomysł z tym hsgd, trzymam kciuki ;)
OdpowiedzUsuń