Dzisiaj pojawiło się w mojej głowie pytanie o sens odchudzania. To znaczy ja osobiście wiem, po co to robię (bądź próbuję robić), ale chodzi mi bardziej o wymiar społeczny. Medialny obraz kobiety to istota bardzo szczupła, z długimi nogami, wąską talią i do tego, używając kolokwializmu, z cyckami. To się w naturze zdarza naprawdę rzadko. Każda odchudzająca się wie, że najpierw 'traci się' właśnie biust. Szczerze mówiąc, dziewczyny takie jak ja - nie chude, ale też nie z nadwagą - nie powinny czuć presji, by schudnąć i wyglądać lepiej. A czują. Ja czuję. Oczywiście, to nie jest tak, że mi ktoś to powiedział. Ale panuje takie ogólne przeświadczenie - schudniesz, będziesz miała lepiej w życiu.
Czy to ma sens? Zadam teraz kilka pytań:
1) Czy jeśli zrzucę te kilka kilogramów, to ON, chłopak, który mi się od dawna podoba zwróci na mnie niespodziewanie uwagę?
Odp. NIE. Dlaczego? Bo chudych ładnych lasek są w moim otoczeniu całe stada.
2) Czy pozbywszy się tych paru kilo zyskam góry odwagi, by sama do niego zagadać?
Odp. NIE. Dlaczego? Ponieważ charakter nie jest funkcją kwadratową zależną od kilogramów.
3) Czy utracenie wagi poprawi moje wyniki w nauce i podejście do matury?
Odp. NIE. Dlaczego? Bo odchudzając się i mało jedząc mogę co najwyżej mieć problemy z uczeniem się.
Więc dlaczego się odchudzam?
1) Bo chcę, by ON zwrócił na mnie uwagę.
2) Bo chcę mieć więcej odwagi w kontaktach innymi, nie czuć się źle w swoim ciele.
3) Aby nie przejmować się sobą i robić to, na co mam ochotę i nosić to, co sobie wymarzyłam.
Sensu stricto wszystko sprowadza się do chłopaka (taaaaak, chyba mi brak miłości w życiu, z przerażeniem odkrywam, że to prawda) i odwagi. Ale po co to wszystko, skoro i tak nic się nie zmieni?
Dziś mierzyłam sukienki na połowinki. Nie podobam się sobie, wracam do diety. Ale po jaką cholerę?
_______________________________________________________
To, co widać powyżej, to walka serca i rozumu. Dwóch Ew siedzących w jednym ciele.
Rozum: Dziewczyno, nie musisz się odchudzać. Wyglądasz normalnie, nie szalej.
Serce: Dalej, schudnij. Zobacz, jak paskudnie wyglądasz w tej obcisłej sukience. A popatrz na swoje koleżanki. Jak schudniesz i będziesz taka jak one, ON na pewno zwróci na ciebie uwagę!!!
I tak nie zwróci uwagi. A ja jestem chodzącym oksymoronem.
odchudzanie się dla kogoś jest kiepskim pomysłem, bo później jak z tym kimś nie wyjdzie, to zaczniesz jeść w nadmiarze i przytyjesz... rób to dla siebie, żeby czuć się dobrze w swoim ciele. a na forum oczywiście można dołączyć, zapraszamy :)
OdpowiedzUsuńPowiedz mi: Ile masz wzrostu? Wiesz, ja się osobiście dziwie modzie na chorobliwie szczupłe dziewczyny, wiele facetów lubi kobiece kształty ;)
OdpowiedzUsuńmam dokładnie identyczną sytuację jak ty. Też odchudzam się by taki jeden osobnik zwrócił na mnie uwagę. ale czy to coś da skoro otacza go gromada modelek? Odchudzać powinno się przede wszystkim dla samej siebie, ale w moim przypadku niestety tak nie jest :c
OdpowiedzUsuń