poniedziałek, 10 marca 2014

Armagedon

Nie pisałam przez ponad tydzień. Chociaż to złe sformułowanie - pisałam, ale nie napisałam. Kilka razy siadałam, produkowałam jakieś bzdury i kasowałam swoje wypociny. Dlaczego? Bo nie byłam wstanie przyznać się nawet sama przed sobą, jak bardzo się staczam. Spadam - to dobre określenie. Ostatni tydzień był tragiczny - zawaliłam wszystko, co tylko się dało. Nawet nie pytajcie, ile zjadłam. Nie liczyłam. Ale są to iście astronomiczne sumy. Po prostu - żarłam co popadło przez cały czas. Piszę teraz, trochę w biegu, trochę bez weny, bo boję się, że za chwilę znów stwierdzę, że nie mogę się do tego wszystkiego przyznać. Jest mi tak bardzo głupio. Tak bardzo wstyd. Co ja najlepszego wyczyniam? Tego nie można usprawiedliwiać depresją, w którą wpadam, niczym. Chyba tylko głupotą.
     Byłam w piątek na imprezie. 18 koleżanki. 'Cudowne' uczucie - rozglądasz się po sali i uświadamiasz sobie, że jesteś najgrubszą dziewczyną ze wszystkich... W dodatku coś mnie naszło i ubrałam obcisłą sukienkę. Czułam się fatalnie. Czy w takiej sytuacji siedziałam grzecznie i patrzyłam, jak chudzinki jedzą, albo może poszłam tańczyć, by spalić kalorie? Nie, nie, nic z tych rzeczy. Nadal się zastanawiam, gdzie był wtedy mój zdrowy rozsądek, ale siedziałam cały wieczór i pożerałam wszystko, co znalazło się w zasięgu rąk. Talerza. Łyżki. Jak zwał tak zwał.
     A co teraz? Dzisiaj się trzymam. Skruszona, z mocnym postanowieniem poprawy, wracam na bloga i kajam się, bo ciężko zgrzeszyłam. Co mi pozostaje poza powrotem na starą ścieżkę? Nie wiem, co dokładnie będę robiła. Na pewno - jak najmniej. I zacznę biegać. Na pewno. Chociażby nie wiadomo co. I ćwiczyć. Może. W każdym razie - niecałe 2 miesiące do 18 urodzin. Czy ja naprawdę chcę wyglądać, jak wyglądam? Nie, nie chcę. Jedyna rzecz, którą mogę zrobić, to niejedzenie. Nie będę jadła. I koniec. Który to raz już to postanawiam? Wracam. Walczę. Do widzenia.

  Taka. Chuda. Kiedyś. Ja.

4 komentarze:

  1. nie dobrze
    bardzooo nie dobrze.
    :(
    nic więcej nie napiszę no bo...sama wiesz że zawaliłaś i to po całości
    teraz musi być tylko lepiej bo nigdy nie schudniesz jedząc takie ilości

    OdpowiedzUsuń
  2. no cóż.. to nie było najlepsze co robiłaś przez ten tydzień.. no, ale przynajmniej miałaś czas do refleksji i to siedzenie na tej 18stce było swojego rodzaju chyba terapią ''szokową''..
    Wiem, że dasz radę, dwa miesiące to w cale nie aż tak mało ;)
    Powodzenia Kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana będzie dobrze ! Wiem, że to przereklamowane sformułowanie, ale taka prawda ;) Musisz tylko Ty sama w to uwierzyć wreszcie.
    Powodzenia Kocie ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Stało się i nie cofniesz czasu. Potraktuj to może jak błąd, którego nie możesz więcej popełnić, a w ramach kary za to ćwicz więcej. Nie poddawaj się i pokaż, że potrafisz osiągnąć to o czym marzysz! Bądź silna! Powodzenia kochana! :*

    OdpowiedzUsuń