wtorek, 30 lipca 2013

CUDÓW NIE MA

     Doszłam do pewnego prostego wniosku, który wysnuło już zapewne wiele osób pragnących pozbyć się zbędnych kilogramów. Cudów nie ma. Nie pomogą męczące ćwiczenia fizyczne i zdrowe żarcie, jeśli nie będzie w nim jakiegoś umiaru. Kalorie to kalorie... Owszem, dzięki ćwiczeniom człowiek wygląda lepiej. Kręgosłup się prostuje, brzuch ,,wciąga". Zdrowe jedzenie zapobiega zaparciom i wielu chorobom. Ale jeśli celem jest zrzucenie ,,ciepłego płaszczyka", to bez ograniczenia ilości przyswajanych kalorii chyba nie da się tego zrobić. 
     Następstwem tych wszystkich przerażających wniosków jest pełna samozaparcia decyzja - DIETA. Piszę dużymi literami, żeby podkreślić znaczenie tych słów w moich ustach. Zdecydowałam się na wariant 1500 kcal dziennie, 5 posiłków, dużo płynów, zdrowa żywność. Co z tego wyjdzie, nie mam pojęcia. Ale liczę na jakiekolwiek efekty... 
     Kolejny wniosek wakacyjnych przemyśleń: O zgrabnej sylwetce marzę od dawna. Czy nie lepiej zawalczyć o nią raz, a dobrze? Schudnąć wreszcie, bez ciągłego bawienia się w ,,no to od jutra" albo ,,to już naprawdę ostatnie ciasteczko". Powalczyć o ideał. Pierwszą przeszkodą w realizacji moich planów i celów jestem ja sama. Ja, moje lenistwo i inne wady. Możeby tak raz zrobić coś porządnie, dobrze zacząć i dobrze skończyć?
 Po prostu:  JUST DO IT. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz