Nawaliłam. Na całej linii - pogrążyłam wszystko: naukę, bloga, kontakty z ludźmi, siebie samą. Wyobraźcie sobie, jak mogę teraz wyglądać... Zakładając, że ostatnie parę tygodni jadłam i jadłam, wręcz na siłę, żeby zagłuszyć wewnętrzny smutek, niechęć do wszystkiego... Nie wiem, ile ważę. Nie mam sił, by to sprawdzić - ale wiem, że dużo. Dużo za dużo, o wiele więcej niż kiedykolwiek. Szkoła również leży. Wszystko zostawione na ostatnią chwilę, odkładane w nieskończoność.
Pamiętam jeszcze mnóstwo grzechów, ale nie będę się rozwodzić. Wyznałam te ciężkie, teraz czas na pokutę. Na zmianę. Nie potrafię radzić sobie bez bloga, bez prawie codziennego opisywania porażek i sukcesów. Muszę być tutaj z wami, inaczej nie daję rady. Mam nadzieję, że pomożecie mi, pomimo, iż ostatnimi czasy olałam trochę blogowy świat... Naprawdę, nie chciałam. Potrzebuję bloga, wsparcia, czegokolwiek. Chociażby tego, by móc się po prostu pożalić.
Zaczynam mozolną wspinaczkę od nowa. Idzie lato; nie wyobrażam sobie noszenia krótkich spodenek i kusych bluzeczek w takim stanie. Puki co mogę chować moją okrągłą osobę w kilotony swetrów, owijać ją szerokimi bluzami jak żołnierz maskujący się w lesie. Ale za parę miesięcy, nawet tygodni? Będę musiała przestać, pokazać się. A nie potrafię - najchętniej schowałabym się do mysiej dziury i nie pokazywała nikomu.
Założenie jest proste - dieta MŻ.
Co to jest MŻ? Mniej Żreć. Tyle. Do tego - jeść zdrowiej. Będę wrzucać codzienne bilanse. Może to mi pomoże jakoś się ogarnąć i kontrolować. + Ćwiczyć. Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. I też wszystko skrupulatnie zapisywać. Zobaczymy, czy jestem czegoś warta. Uporządkować świat i stać się chudą. To możliwe, to musi być możliwe! Koniec poddawania się. Karty zostały rzucone. Walka trwa.
powodzenia...ja też się dziś nawpiepszałam (żeby nie powiedzieć brzydko) wszystkiego co znalazłam...nienawidzę tego.....
OdpowiedzUsuń:(
jestem z tobą :) najważniejsze to dostrzec to ze jest źle i robić coś w kierunku aby było lepiej. ty dostrzegłaś swoje "grzechy", więc jestes o krok do przodu w porównaniu z tymi wszystkimi którzy nadal stoją w miejscu. Teraz tylko trochę wytrwałości i dyscypliny, a będzie dobrze. wierzę w ciebie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tych straconych dni i tygodni.
OdpowiedzUsuńPowoli wyjdziesz na prostą.
Teraz są święta, idealny czas ma wszelkie zmiany.
Powodzenia!
Powiem Ci, że jestem w podobnym położeniu. Wszystko posypało się jakby efektem domina. Jeśli uda mi się zjeść jakoś sensownie, to następnego dnia zawalam totalnie i tak w kółko. Kompulsy strasznie mnie męczą. Może uda się razem podnieść z tego okropnego dołka? W wakacje nie możemy być grube. To ostatnia już prawie pora, by się ogarnąć, żeby do nich zdążyć. Trzymaj się chudo. Wierzę w Ciebie.
OdpowiedzUsuńKochana widzę tyle motywatorów w tym poście, że musi być dobrze, ale mimo wszystko nie piszesz. Gdzie te codzienne bilanse i wypisywanie codziennych porażek i sukcesów? Mam nadzieję, że wrócisz szybciutko, bo ciekawa jestem jak sobie radzisz. Tak długo mnie tu nie było ;p
OdpowiedzUsuńWakacje 2014 będą zajebiste! Nie może być inaczej. Nie poddawaj się i walcz, bo jest o co. Jeszcze nas będą prosić, żebyśmy założyli krótkie spodenki i bluzki, bo tak świetnie będziemy wyglądać.
Powodzenia kochanie :* Trzymaj się! Buziaki :*